Kuszenie Chrystusa vs Opętanie Zdzisława

Kuszenie Chrystusa

Byłem na wystawie obrazów Zdzisława Beksińskiego. Wielka mi rzecz ktoś powie. Ano wielka, bo do dzisiaj nie mogę się otrząsnąć. Podejrzewam, że jego chore wizje będą mnie już prześladować do końca życia.

Pierwszy kontakt z jego twórczością miałem w l. 80. Kolega Witek, zafascynowany jego talentem, rozważał nawet kupno jego obrazu. Wtedy był to koszt 5 czy 6 tysięcy a on miał takie zdolności finansowe aby zrealizować zakup.

Miałem jeszcze w klasie dwóch chłopaków z Sanoka i jeden nawet miał jakieś ciągoty artystyczne, które realizował w zeszytach przy pomocy niebieskiego długopisu. Nie pamiętam czy oni coś wspominali o najsłynniejszym Sanoczaninie. W sumie nie jest to istotne.

Do mnie jakoś nigdy nie trafiała ta „estetyka” z piekła rodem. Miałem świadomość, że był  taki artysta i tworzył dziwne obrazy. Kojarzyłem też oczywiście jego pokręconego syna Tomasza, który puszczał w Trójce mroczną muzę i uważał się za wampira (sic!).

Na wystawie oprócz obrazów była prezentowana grafika i fotografia autorstwa Zbigniewa. Zdjęcia trochę mroczne, ale niektóre w sumie ciekawe. Grafika po prostu „zjebana” i niech mi nikt nie mówi, że Beksiński był normalny. W sumie to jakiś psychiatra mógłby się wypowiedzieć, bo te „obrazki” wiele mówią o ich autorze.

beksinski_grafika_konfesjonal

Podziel się!

Dodaj komentarz