Odkrywam właśnie uroki audiobooków czyli książek mówionych.
Gdy, przez to siedzenie przed monitorem, powoli zaczyna brakować ręki aby przeczytać parę stron, audiobook jest nieoceniony. Słuchać można w drodze do pracy, w drodze z pracy, w kolecje do dentysty, itp. Co prawda jak się trafi na jakąś drętwą interpretację to można się zniechęcić ale w chwili obecnej jest taki wybór, że można brać, przebierać.
Moim faworytem jest Leszek Teleszyński. “Negocjator” w jego interpretacji to uczta dla ucha :)