Drogówka

Na początku chciałbym zaznaczyć, że tak jak inżynier Mamoń nie oglądam polskich filmów. Zwłaszcza po obejrzeniu “Wyjazdu integracyjnego”, który mnie totalnie załamał.
Po dłuższej jednak “abstynencji” od rodzimej kinematografii nachodzi jednak człowieka chętka aby jednak sprawdzić czy dalej mamy taką nędzę czy może jednak warto poświęcić te półtorej godziny na polska produkcję i miło się rozczarować.
No i skusiłem się na “Drogówkę”. Nie powiem, że negatywne recenzje zrobiły swoje, ponieważ tak to już u nas jest, że wszystko jest au rebours.
No i zaczyna się film. Konwencja rodem z MTV co mnie trochę drażni ale jadę dalej. Tytułowi policjanci z drogówki w pracy, narażeni na pokusy finansowe, policjanci po pracy w czasie orgii w komisariacie, itp. Nie powiem, montaż zgrabny i dlatego tylko nie wyłączyłem tylko oglądałem dalej. No i wkońcu mamy trupa. A jakże, policjanta. No i zaczyna akcja, której nie powstydziliby się w Hollywood.
Mamy głównego podejrzanego, a jakże policjanta, który stojąc na przegranej pozycji, salwuje się ucieczką aby oczyścić się z podejrzeń i rozwikłać zagadkowe morderstwo kolegi (n.b. świetny epizod Dorocińskiego).
W miarę postępu prywatnego śledztwa na jaw wychodzą różne machloje włącznie z “aferą gruntową” pod budowę obwodnicy w Ropczycach.
Na koniec powiem tak, mają Amerykanie swój “Dzień próby” (Training day), mamy my swoją “Drogówkę”.

Podziel się!

Dodaj komentarz