Nieustraszeni pogromcy pedofili w koloratkach

the Oscar goes to

Chciałbym podziękować członkom (sic!) akademii za ostateczne pozbawienie złudzeń odnośnie swojej “misji”. Oscary nigdy mnie nie fascynowały. Czułem przez skórę ten szwindel, który się krył za tym całym blichtrem. Chociaż z drugiej strony należałoby prześledzić historię nominacji i zwycięzców, ale po co.

Jeżeli ktoś jeszcze nadal uważa oscary za jakiś obiektywny benchmark to i tak tego nie zrozumie. Tak samo jest z prenumeratorami Gazety Wyborczej.

No nic to, chociaż z drugiej strony chciałbym, jak to mówią, aby moje słowa obróciły się w gówno, przepadło. Najbardziej mnie śmieszy, że trafiłem w dzisiątkę z moim typem. Jak już człowiek zrozumie na czym polega ten geszeft, to już nic, nigdy nie będzie takie samo.

Ja nie przeczę, że zboczenia należy tępić. Powiem więcej, zboczenia należy wypalać rozżarzonym do białości żelazem. Szkoda tylko, że hollywoodzcy puryści nie nakręcą filmu o pedofilach z branży gwałcących dzieci na planach filmowych. Takich o których wspomina Corey Feldman w tym artykule. Którzy w przerwie na lunch podczas kręcenia filmu, przekonują 11 latka, że w tej branży to normalne spentrować analnie młodego.

Niestety, ale taki film nie powstanie. A szkoda. Powstanie za to kolejny film o dewiantach w sutannach, tym razem molestujących, bo ja wiem, kosmitów. A Spielberg nakręci sequel “Bliskich spotkań 3 stopnia”. Oscar murowany!

Podziel się!

Dodaj komentarz